czwartek, 28 lutego 2008

Powiedz STOP pomysłom Pani Minister Katarzyny Hall

Minister Edukacji Katarzyna Hall:

"Im młodsze dziecko, tym łatwiej je zmotywować do nauki. Wcześniej zachęca się je do czytania, pisania czy malowania. Łatwiej przychodzi mu potem nauka. Po za tym młodsze dzieci mają zupełnie inne nastawienie do życia w grupie niż te, które wychowują się w domu i opiekują się nimi rodzice czy babcia".

"Czy siedzenie w domu z bezrobotnymi rodzicami jest szczęśliwym dzieciństwem?"

"Już dziś zachęcam rodziców, by od września zapisywali pięciolatki do przedszkoli. Być może to one będą prekursorami obniżenia wieku szkolnego".

Zachęcam wszystkich czytelników do reakcji i podpisania się pod Listem Otwartym do Pani Minister Edukacji. W tym celu powstala strona, której zadaniem jest próba powstrzymania władz przed ograniczaniem władzy rodziców nad własnymi dziećmi.

Zapraszam - www.prawarodzicow.pl

Nowa edukacyjna rewolucja

"Platforma Obywatelska, jak wiadomo, jest partią liberalną, wolnościową, ponoć chętnie oddającą inicjatywę prostemu człowiekowi. W tym duchu minister Katarzyna Hall ogłosiła ostatnio, że pozostawi wolną rękę szkołom i rodzicom w kwestii mundurków - zaproponuje zmianę przepisu nakazującego wprowadzenie jednolitych strojów dla uczniów. Słowem - do polskich szkół wróci upragniona wolność. Ale nie do końca. Jeśli bowiem chodzi o wiek posyłania dzieci do klas pierwszych - o wolności trzeba będzie zapomnieć (na tę niekonsekwencję zwrócił ostatnio uwagę Marek Toboła-Pertkiewicz w "Rzeczpospolitej"). Wolność ma zatem wybiórczy charakter: przydaje się do zwalczania mundurków, ale jest całkowicie nieprzydatna w przypadku rozwiązań serwowanych przez resort".

Calosc - TUTAJ

sobota, 16 lutego 2008

Przetrwanie czy wpływanie?

Celem edukacji nie powinno być uspołecznienie lub przystosowywanie naszych dzieci do życia w świecie. Nie chodzi jedynie o to, by nasze dzieci jakoś przeżyły i poradziły sobie w świecie, miały dobrą pracę i były w przyszłości „porządnymi ludźmi”. Istnieją „chrześcijańskie przedszkola”, których głównych celem jest przygotowanie dzieci do obowiązku szkolnego, zaś celem niektórych „chrześcijańskich szkół” przygotowanie do kolejnych szkół bądź studiów. Chrześcijańska edukacja nie jest ochrzczoną odmianą świeckiej edukacji, nie możemy więc zadowalać się pobożnymi nazwami, modlitwą przed zajęciami i posiłkami czy zatrudnianiem nawróconych nauczycieli. Nie chodzi nawet o to, że jesteśmy przeciwko aborcji czy ewolucji. Chodzi o całą filozofię szkoły. Jej cele i program edukacyjny powinny być przesiąknięte prawdą o suwerennym panowaniu Chrystusa we wszechświecie.

Powinno nam zależeć nie tylko na przetrwaniu naszych dzieci lecz na rozbudzaniu w nich pasji dla Chrystusa oraz na wyposażaniu naszych synów i córek by w przyszłości wpływali na ludzi, społeczeństwo, kulturę i zmieniali świat według Bożej woli. Celem edukacji jest wychowywanie przyszłych pokoleń dla Bożej chwały. Oczywiście aby zmieniać kulturę według Bożych zamysłów należy ją najpierw poznać i umieć w niej żyć. Chrześcijański rodzic i nauczyciel powinni mieć szerokie horyzonty myślowe, powinni rozumieć schematy myślenia i postępowania panujące w naszej kulturze. Nie chodzi jednak o przystosowanie się lecz o transformację istniejących struktur

poniedziałek, 11 lutego 2008

Więcej zdjęć







Relacja z konferencji o edukacji chrześcijańskiej

Jestem bardzo zadowolony i zachęcony, że udało nam się zorganizować Konferencję nt. Przeszkola i Szkoły Chrześcijańskej w Gdańsku. Odbyła się ona w minioną sobotę w Szkole Podstawowej nr 50 przy ul. Grobla IV. Wśród zaproszonych wykładowców byli Mary Dunlop - edukatorka z Anglii z wieloletnim doświadczeniem w pracy pedagogicznej i w zakładaniou szkół chrześcijańskich oraz Jacek Weigl - dyrektor chrześcijańskiej szkoły podstawowej SAMUEL w W-wie.

Na konferencji obecnych było ok. 20 uczestników reprezentujących różne środowiska chrześcijańskie w trójmieście - Kościoły charyzmatyczne (np. KChWE), zielonoświątkowy, baptytstów, reformowany oraz przebudzeniowe wspólnoty katolickie. Obecni byli rodzice, nauczyciele, pedagodzy, edukatorzy z wieloletnim doświadczeniem.

Konferencję rozpocząłem przywitaniem wykładowców oraz przedstawieniem samej idei szkoły i przedszkola w Gdańsku. Następnie Mary przybliżyła uczestnikom cele i zasady edukacji chrześcijańskiej, zaś Jacek Weigl podzielił się swoim doświadczeniem i świadectwem Bożego działania w zakładaniu i prowadzeniu szkoły chrześcijańskiej w W-wie.

Po wykładach mieliśmy czas dyskusji, pytań i odpowiedzi. Uczestnicy mieli możliwość zaopatrzyć się z literaturę nt. edukacji chrześcijańskiej (książki, artykuły, czasopisma,broszury, CD), wymienić opinie, uwagi, podzielić się pomysłami.

Osoby zainteresowane dalszą współpracą miały możliwość wypełnić ankiety przygotowane przez organizatorów.
Mam nadzieję, że nie było to ostatnie spotkanie poświęcone edukacji chrześcijańskiej w trójmieście. Prosimy o modlitwę i docieranie z informacją o planowanym projekcie do jak najszerszego kręgu oddanych Chrystusowi chrześcijan. Poniżej zdjęcia z konferencji.





sobota, 9 lutego 2008

I po konferencji o edukacji chrześcijańśkiej...

I po konferencji... Było świetnie! Myślę, że dla każdego kto słuchał Mary i Jacka edukacja chrześcijańska stała się jego pasją :-) Teraz czas na dalsze działania.

Więcej wkrótce.

środa, 6 lutego 2008

Bibliocentrym w edukacji - Douglas Wilson

Podejmując zadanie odniesienia nauczania Pisma Świętego do świata, w którym żyjemy (a o to przecież chodzi w chrześcijańskiej edukacji), zostajemy skonfrontowani z czterema sposobami opisania relacji między wiarą a światem. Oczywiście tylko jeden z nich jest zgodny z samym Pismem, choć pozostałe trzy wciąż znajdują wielu zwolenników.

Możemy spróbować radykalnie oddzielić wiarę od świata. "Co ma wspólnego Jerozolima z Atenami?", grzmiał Tertulian. Łatwo domyślić się, jakie są praktyczne konsekwencje takiego podejścia. W epoce naznaczonej kompromisem łatwo jest zareagować ucieczką w przeciwnym kierunku. Wielu Ojców Kościoła próbowało podporządkować Jerozolimę Atenom. Reakcją Tertuliana było stwierdzenie, że nie mają one ze sobą nic wspólnego. Od tamtych czasów wielu chrześcijan twierdziło to samo. Tym sposobem współcześni fundamentaliści mają wiele wspólnego z katolickim monastycyzmem. Według Biblii światowość jest pewną postawą, podczas gdy dla mistycznego pietyzmu światowość tkwi w pewnych rzeczach i dlatego należy ich unikać. Ten schemat myślowy widać w niemal wszystkich reakcyjnych placówkach edukacyjnych – szkołach wypełnionych ludźmi uciekającymi od blokowisk, bójek, narkotyków, ateistycznej propagandy itp. Jednak krytyka świata nie wystarcza dla stworzenia pozytywnej wizji chrześcijańskiej edukacji.

Po drugie, możemy potraktować wiarę jako pewien element wiedzy zdobywanej w różnych instytucjach i na różne sposoby. Neutralna wiedza jawi się jako szara, rozgotowana owsianka dostępna dla wszystkich, podczas gdy osobista wiara służy jako źródło dodatków mających urozmaicić jej smak. W ten sposób myśli wielu rodziców posyłających dzieci do szkół rządowych. Szkoła ma dostarczać rzekomo neutralną wiedzę, a rodzice w domu okraszą ją na swój sposób. Jednak, oczywiście, neutralność jest mitem. Coraz więcej rodziców zdaje sobie sprawę z tego, że od jakiegoś czasu ktoś doprawiał owsiankę Zwątpieniem i Sceptycyzmem.

Niektóre chrześcijańskie szkoły przyjmują podobną postawę, używając tego samego programu nauczania co szkoły rządowe i jedynie uzupełniając je o modlitwę lub godzinę biblijną. Chrześcijańska edukacja uważana jest przez nie za coś szczególnego, gdyż do układu słonecznego wiedzy dodano nową planetę. Jednak chrześcijańska edukacja winna być kopernikańskim przewrotem, który każe postrzegać Pismo jako Słońce stanowiące centrum układu – takim układzie Słońce, czyli Biblia, oświeca całą resztę.

Po trzecie, możemy zachować biblijne słownictwo, ale rozwodnić nasze przekonania. Skutkiem tego we wszystkim będziemy odczuwać posmak wiary. Oczywiście w takim przypadku utrzymamy więź między wiarą a światem, jednak gdyby to były zapasy, to świat w takim układzie już dawno rozłożyłby wiarę na łopatki. To podejście bywa trudne do rozpoznania, choć zazwyczaj wystarczy zbadać, czy w danej szkole słowa "dialog" używa się w formie czasownikowej. Dawniej chrześcijanie zwykli głosić Ewangelię muzułmanom, buddystom, mormonom itd. Dzisiaj wypada prowadzić z nimi dialog. Chrześcijanie, którzy prowadzą dialog z innymi religiami, traktują swą wiarę jak gałąź, na której się huśtają, jednocześnie badając i wyrażając swe uznanie dla innych rozwiązań. W takich szkołach chrześcijaństwo jest jedynie punktem widzenia, nie zaś prawdą. Ta tendencja uwidacznia się przede wszystkim w szkołach założonych przez poprzednie pokolenia. Taka szkoła wciąż funkcjonuje w ramach tradycji (tu wstaw nazwę denominacji), której praktycznie nikt już nie bierze na serio.

W końcu możemy uznać Pismo Święte za fundament wszelkiego poznania. Służy ono również za miarę tego, czy budowla wznoszona na tym fundamencie nie odstaje od pionu. Jeśli Jezus Chrystus nie jest Królem wszechrzeczy, to dwa dodać dwa nie równa się cztery. Jeśli trójjedyny Bóg, o którym mówi Biblia, nie powołał świata do istnienia, to nie ma świata, który można by poznać i zrozumieć. Znam zarzut wobec takiego podejścia: Ale przecież ty zakładasz z góry prawdę chrześcijaństwa! Moja odpowiedź jest krótka: Ależ oczywiście!

Pismo Święte mówi, że bojaźń Pana jest początkiem poznania (Prz. 1,7). Bojaźń Pana nie jest więc celem edukacji, lecz jej fundamentem i jako taki stanowi podstawę dla wszystkich celów.

Zatem szkoła nie jest chrześcijańska dlatego, że wszyscy jej pracownicy są chrześcijanami, ale dlatego, że oferowany przez nią system kształcenia opiera się na biblijnych zasadach.

Artykuł ukazał się w Reformacji w Polsce 2-3/2006